🎰 Jak Wygląda Niebo Po Śmierci
Za każdego ginął po kilka razy. Fus tak się obył z umieraniem, że aż trzykrotnie był w stanie śmierci klinicznej. Za pierwszym razem po tym, gdy wyleciał z kolejki na Kasprowy. Miał
Nikt z nas tutaj na ziemi nie wie dokładnie, jak wygląda niebo (1 Kor 2, 9). Wiemy natomiast, że niebo jest „miejscem”, w którym mieszka Bóg. Tam też Jezus przygotował miejsce dla każdego człowieka. Niebo jest pełne życia, światłości i pokoju. W nim będziemy mogli oglądać Boga na wieki: będzie to dopełnieniem naszej
Po wpisaniu odpowiednich fraz, już od razu można zauważyć, że AI widzi Niebo, do którego trafiamy po śmierci, przede wszystkim w chmurach. Jest to bardzo zbliżone spostrzeżenie do większości ludzi. Również podobnym elementem naszej wyobraźni i retrospekcji AI jest niebiański blask światła wydobywający się z obłoków.
Jeżeli niebo jest czymś, co cię intryguje lub niepokoi, bądź zastanawiasz się, jak wygląda życie po śmierci, ta książka jest właśnie dla ciebie. Kontynuacją Niebo istnieje naprawdę… jest książka, napisana przez rodziców Coltona Niebo zmienia wszystko. Żyjąc perspektywą wieczności.
Kolor nieba, a raczej rozproszenie światła uzależnione jest też w dużej mierze od składu chemicznego atmosfery. Wszystko to, co widzimy ludzkim okiem, jest efektem odbicia promieni słonecznych od danego przedmiotu, które docierają do naszego oka. Czyste, błękitne niebo jest efektem rozproszenia przez powietrze promieniowania
Dalej, po śmierci nie należy spodziewać się spotkania z Ojcem — Siwym staruszkiem rodem z infantylnych acz sędziwych już wyobrażeń, który choćby ze względu na demencję starczą okazać się musi pobłażliwym względem tego, co w fałszywie rozumianym automiłosierdziu zwiemy pieszczotliwie „grzeszkami” (jakiej wagi to
WPHUB. 07.10.2021 21:31. Życie po śmierci. Znany naukowiec wywołał ogromne poruszenie. 1923. Naukowcy od lat spierają się, czy istnieje życie po śmierci. Trwają poszukiwania rozwiązania dla tej zagadki. Umieranie nadal pozostaje praktycznie największą tajemnicą dla człowieka.
Naliczanie odsetek po śmierci kredytobiorcy. Jak się okazuje pomiędzy śmiercią kredytobiorcy, a odsetkami naliczanymi przez bank nie zachodzi żadna korelacja. Jak zatem wygląda kwestia naliczania odsetek po śmierci kredytobiorcy? Bank ani ich nie umarza, ani tym bardziej nie wstrzymuje naliczania odsetek.
Kolejne rozdziały tej książki, opisujące doświadczenia z pogranicza śmierci (NDE)* – a nawet doświadczenia pośmiertne, jak w przypadku Dona Pipera i George’a Rodonai'a – dowodzą, że wieczna dusza nie tylko żyje po śmierci ciała, lecz także potrafi widzieć, słyszeć, czuć zapachy i dotyk oraz myśleć i pojmować nowe prawdy.
Doświadczenie śmierci klinicznej jest zagadką, która fascynuje, a niekiedy przeraża. Osoby, które mają to przeżycie za sobą, twierdzą, że po "śmierci" nasza dusza przenosi się w inny wymiar. Tego zdania jest choćby dr Lynda Cramer, u której stan śmierci klinicznej stwierdzono w 2006 roku.
Byłam w niebie i oglądałam te niepojęte piękności i szczęście, jakie nas czeka po śmierci. Widziałam, jak wszystkie stworzenia oddają nieustannie cześć i chwałę Bogu; widziałam, jak wielkie jest szczęście w Bogu, które się rozlewa na wszystkie stworzenia, uszczęśliwiając je, i wraca do źródła wszelka chwała i cześć
Karolina Gomoła. Doświadczenie śmierci, z którego udaje się powrócić, to zjawisko dla wielu intrygujące i budzące zainteresowanie. Co się dzieje, gdy człowiek umiera? Osoby, które przeżyły śmierć kliniczną, często opowiadają o unoszeniu się nad własnym ciałem i obserwowaniu go z góry.
rJ5lt. zapytał(a) o 18:05 Jak myślisz, jak wygląda niebo, a jak piekło ? jw. W takim razie jak nie istnieje, to co staje się z Duszą człowieka po śmierci ? Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-07-19 18:06:26 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Jeśli zamknę oczy i ktoś nagle powie: Ania wyobraź sobie niebo, ukazałby m się następujący obraz: Naprzeciwko mnie znajdują się 3 trony: po środku zasiada Bóg, z lewej strony Jezus Chrystus, a z prawej Duch Święty (w postaci gołębicy). Wokół tysiące aniołów składają cześć Trójcy Świętej. Nagle zauważam, ze podemną nie ma żadnego gruntu i również trony wiszą tak jakby w powietrzu. Oprócz tronów nie znajduje się tu nic więcej tylko biała przestrzeń z nielicznymi chmurami. Nie widzę żadnego horyzontu, żadnych przedmiotów.. na pierwszy rzut oka nie za wesoło.. Jednak jakaś siła sprawia, ze czuje się niesamowicie dobrze i dołączam do grupy aniołów stojących przed tronem Pana.. - mówiąc szczerze nie za bardzo podoba mi się taka wizja nieba ;d Ale cóż.. coś takiego widzę jak zamykam oczy ;pGdyby ktoś kazał mi w ten sam sposób opisać piekło wyglądałoby to tak:Stoje na skalach, szarych skalach, wokół również jest bardzo szaro, wszystko zamglone, ledwo widoczne, niebo zamiast błękitu przybrało czarna barwę...Samo miejsce mnie przeraza i odczuwam strach.. Nagle zdaje sobie sprawę ze podemną jest wielka przepaść i nie widać jej końca,. i wtedy ktoś z całej siły spycha mnie ze skały.. Wydaje mi się, ze spadam wieczność, drżąc cala w panice... W końcu uderzam o grunt.. potworny ból...Rozglądam się, mgła zrobiła się gestrza i czerwona, niesamowita duchota. Czuje siarkę.. jest mi gorąco, nie mogę oddychać.. czuje, ze temperatura przekracza 100C... czuje jak ścina się moje białko.. jak krew zaczyna się gotować... i jest coraz gorzej... nagrzana skala niesamowicie parzy, ale nie mogę się podnieść... nagle zostaje otoczona przez grupę strasznych demonów o niezwykle przerażających twarzach... zbliżają się do mnie,bawią się mną... lepiej nie będę mówić w jaki sposób... Niesamowite męczarnie.. nie do wytrzymania.. przez wieczność..Nie wiem czy dokładnie o to Ci chodziło, ale opisałam moje wyobrażenia jak potrafiłam najlepiej :) Kazdy wyobraża sobie to inaczej, ale nikt z żyjących nie wie jak jest naprawdę...Jeśli chodzi o to czy wierze, ze niebo i piekło istnieje.. odpowiedz brzmi: Jestem tego pewna Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:07 troche mnie przeraża myśl tego co będzie po smierci .boje się , że nicośc .ale jestem wierząca , i staram wykluczyc sie taką możliwość ;)niebo wyobrażam sobie jako bezpieczne miejsce , wiecznie szczęśliwe .piekło jako ciągły niepokoj , strach , gorycz . blocked odpowiedział(a) o 01:15 Nie wierzę w piekło,ani w wymysł wyobraźni ludzkiej. ziuziu51 odpowiedział(a) o 18:07 Moim zdaniem niebo to chmury itp, a piekło nie istnieje ;p mzd. piekło jak i niebo to stan duszy po śmierci. nie podzielam zdania, że piekło nie istnieje, ponieważ zawsze jest coś przeciwstawnego. Niebo ani piekło nie może wyglądać. Niebo i piekło to stan duszy, a nie ściśle określone miejsce. Mimo to, wierzenia przez lata w różnych kulturach były bardzo różne. Słyszałam, że dawniej piekło wyobrażano sobie jako zjazd po ostrzu w otchłań, taka piekielna zjeżdżalnia. radziooo odpowiedział(a) o 15:30 Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz (Julian Tuwim)Piekło Piekło to totalna katastrofa człowieka, zupełne rozminięcie się z ostatecznym celem życia i związana z tym całkowita rozpacz. Nikt tam nas jednak nie "wtrąca" lecz jest to świadomy wybór decydowania samemu o sobie - bez udziału Boga. Ponieważ w Bogu jest wszystko, inni ludzie, świat, światło poza nim nie pozostaje nic. Człowiek odrzucając Boga jest sam i przestrzeni całkowicie pustej i ciemnej. Do czasów ostatecznych mieszka tam zło, ale gdy świat zostanie przemieniony zło zniknie. Nie będzie to stan wspólnoty z innymi znajdującymi się w piekle. Nie będzie żadnej formy łącznika, każdy w "piekle" będzie sam bez możliwości porozumienia nawet z diabłem, bo tylko w Bogu jest wszystko, a więc i nośnik jakiejkolwiek komunikacji. Bez możliwości tworzenia - bo brak budulca, określenia - bo brak kierunków - po prostu totalna pustka. Jedyna rzecz to wiedza o tym że jest Bóg w którym jest wszystko, Bóg który już ostatecznie jest przez człowieka utracony (odrzucony).Czy można wybawić z piekła ? Niestety nie - problemem jest to że do owej osoby nie dotrze jakakolwiek informacja - bo sama osoba wybrała jej - Pełnia życia, przemieniona ziemia, nowe sobą - Pozostaniemy w naszej własnej tożsamości, będziemy znali starych znajomych, poznawali nowychWspaniałe ciała - Budulec naszego ciała wymienia się co 7 lat, więc to nie materia stanowi o istocie nas samych. Po zmartwychwstaniu otrzymamy nową materię budującą nas, meterię która będzie mieć niezwykłe właściwości, takie jak ciało Jezusa po - Św. Teresa z Lisieux umierając mówiła "wchodzę do życia". Możemy być pewni naszej niespożytej aktywności pełnej nowych doznań i przeżyć. Polecam lekturę Pisma Świętego, tam wszystko doskonale opisane znajdziesz. A nawet jeśli nie dokońca, to dlatego, że niektóre rzeczy nie zostały tam napisane, bo byśmy tego po prostu nie zrozumieli! Jak interesują cię te tematy - Apokaliopsa wita :D Mersia odpowiedział(a) o 21:57 Uważam, że istnieje możliwość przejścia do nowego życia, ponieważ według mnie jest to bardzo możliwe, że człowiek przy śmierci odczuwa najpierw ogromny ból, a potem wszystko ustaje, tak na około minutę, potem robi się jasno, jaśniej...I budzimy się w tym samym miejscu, po raz pierwszy otwieramy oczy i jedyne co widzimy to naszą uradowaną mamę, kilkoro lekarzy i pielęgniarki. Jesteśmy mali i słabi, a z dnia na dzień rośniemy, rośniemy, aż w końcu osiągniemy swoje gdybym dostała prośbę o wyobrażenie sobie tych dwóch światów, wyglądało by to mniej więcej w ten sposób:Niebo: Giniemy, robi się pusto i ciemno, potem coraz jaśniej i jaśniej. Jesteśmy w jasnej nicości. Dookoła są wszędzie chmury, wszystkie zmarłe przezroczyste dusze bawią się jak ludzie w normalnym świecie. Psy, koty ganiają się razem, dzieci grają w ,,piłkę" dorośli rozmawiają, a do świętej Trójcy można dostać się za pomocą schodów z chmury, siedzą na tronie i dyskutują o wszechświecie i historii świata. nad nami latają postacie ubrane w białe szatki z białymi skrzydełkami i aureolami nad głową. Tą ,,radość" widzimy przez wielką złotą bramę, ale na razie stoimy przed ołtarzo-podobnym kamieniu, gdzie zostajemy odpowiednio ocenieni, również jak i w przypadku grzechów, czynów. Wejście już zależy od naszych czynów, jeżeli byliśmy wystarczająco posłuszni Bogu i jego synowi, przechodzimy dalej. Jeżeli mamy coś na sumieniu, idziemy do czyśćca. (tak sobie to wyobrażam)Czyściec: pomieszczenie żółtawo-białe. Są tam nagie dusze, myjące się pod wodą święconą. (tak sobie to wyobrażam)Piekło: Jeżeli nasze czyny nie były wyjątkowo dobre, spadamy w czerwono-czarną nicość. Stajemy oko w oko z diabłem. Mówi do nas szatańskim głosem coś w nieznanym języku, po czym spadamy w ogień. Ból ogromny, są tam ludzie którzy również zgrzeszyli, w tym same diabły i złe osoby. Nad nami latają małe demony a gdy popatrzymy w górę widzimy czarny zamek do którego wejście jest wzbronione, najprawdopodobniej dom samego szatana, ogólnie czujemy wielki ból podobny do dźgania nożem, lecz tym razem wieczny. (tak sobie to wyobrażam)Ale ogólnie to nie zaprzątam sobie tym głowy, a to co powiedziałam zapewne mija się z prawdą ale to moja wizja tych dwóch światów + czyściec. :DPozdrawiam cieplutko. ♥ Mal122 odpowiedział(a) o 13:30 Niebo Niebo wyobrażam sobie jako wielkie ogrody, tęcze na chmurach, kolorowe ścieżki, polany i kwiaty oraz chmury. Ludzie chodzą tam, rozmawiają ze sobą i są zadowoleni, dzieci się bawią. Stoi tam też tron, na którym siedzi Bóg. Z ludźmi chodzą też Święci, którzy również z nimi są szczęśliwi. Zdaje mi się, że w niebie może być podobnie do mojego że pali się tam niewyobrażalnie ogromny ogień, w którym są ludzie. Ludzie są ''zakopani'' w smole, wyciągają z niej ręce, jakby chcieli, aby ktoś ich wyciągnął. W tle słychać płacz, piski i śmiech sobie, że jest tam mniejszy ogień niż w piekle, nie ma tam szatana, lecz ludzie w nim siedzą. Z góry obmywa ich Woda Święcona. W piekło nie wierzę, a niebo? w sumie sama nie wiem, ktoś mi kiedyś powiedział żeby nie zadawać sobie takich pytań np. Ciekawe jak jest po śmierci i właśnie jak jest w niebie.. Sevilla odpowiedział(a) o 18:06 uważam, że nie ma czegoś takiego jak 'niebo' i 'piekło' . A ja tam wierzę ze i Raj i Piekło jest... i myślę, ze należałoby dokładnie przestudiować Biblię i Boską Komedię Dante'go:]]] nie istnieje . a np. spowiedz ? ks. wymyślili to żeby wiedzieć więcej o ludziach a duszą . jak umrzesz i ożyjesz to mi powiesz ok ,./? wkońcu tego nikt nie wie . to kolejny wymysł. ! Sevilla odpowiedział(a) o 18:13 wg mnie po śmierci jest to, w co wierzysz. Po prostu . dusza umiera jak ciało...logiczne .iNNa. odpowiedział(a) o 19:01 Ja się takimi rzeczami nie przejmuję.. Co ma być to będzie, interesuje mnie to co jest tu i teraz ;]] To jest akurat wielka tajemnica i żaden żyjący jej nie może potwierdzić.. Jej jedynym rozwiązaniem jest po prostu śmierć blocked odpowiedział(a) o 19:34 Ja osobiście uważam, iż nie ma nic. A jeśli jest coś, to jestem za reinkarnacją. Człowiek umrze a dusza razem z nim. A jeśli nie to dusza odradza się w innym wcieleniu. Chrześcijanka z przymusu :) blocked odpowiedział(a) o 18:05 niebo niebieskie piekło czerwone blocked odpowiedział(a) o 18:05 moim zdaniem tez to nie istnieje c; Zixella odpowiedział(a) o 18:06 niebo jest piekne i niebieskie, a pieklo czerwony i gorace:d Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
Śmierć kliniczna to temat, który dalej wzbudza wiele kontrowersji. Chodzi o związane z tym stanem spotkania z Bogiem lub ze zmarłą rodzinką. Kto przeżył śmierć kliniczną i czym jest ten stan? Niezależnie od tego, czy wierzymy w Niebo czy nie, są ludzie, którzy zarzekają się, że kiedyś je odwiedzili. Byli tam na chwilę, ale zdążyli spotkać rodzinę, znajomych, a nawet samego Boga. Takie spotkania przeżyli w trakcie śmierci klinicznej. Czym ona jest i kto ze znanych osób jej doświadczył?Śmierć kliniczna: co to takiego?Śmierć kliniczna to stan, w którym zanikają widoczne oznaki życia. Serce przestaje bić, ustaje akcja oddechowa i dochodzi do zatrzymania krążenia. Czym zatem różni się śmierć kliniczna od śmierci biologicznej? Tym, że podczas śmierci klinicznej występuje aktywność mózgu. U niektórych pacjentów można nawet przywrócić oznaki pracy serca prowadzi do uszkodzenia narządów, ale przede wszystkim mózgu. Zmiany mogą okazać się nieodwracalne. Przywrócenie oznak życia poprzez reanimacje jest możliwe tylko przez pierwsze 4 minuty od momentu wystąpienia śmierci klinicznej. Zdarzają się jednak TEŻ: Trupia farma - przerażający teren badań naukowców. Co się na nim znajduje?Śmierć kliniczna: znani ludzie, którzy ją przeżyliJedną z takich osób jest Sharon Stone, która ujrzała tunel światła i swoich zmarłych znajomych. Jak podaje Sharon twierdzi, że wszyscy przyjaciele, których spotkała w Niebie, byli dla niej mili i uprzejmi. Wszystko trwało bardzo krótko, ale aktorka uważa, że to, co widziała było prawdziwe. Później obudziła się w swoim ciele. Przyznała również, że po tej sytuacji, jej życie całkowicie się zmieniło. Kolejną słynną osobą, która stanęła twarzą w twarz ze śmiercią, jest Slash. Gitarzysta otwarcie mówi o swoich ekscesach i o tym, że zdarzyło mu się parę razy umrzeć. Jednego razu przedawkował heroinę w San Francisco. Artysta opowiada, że do jego hotelowego pokoju o godzinie 5 rano zapukali dilerzy. Mieli ze sobą narkotyk więc Slash, bez chwili zawahania, postanowił wziąć od razu wszystko. Gitarzysta obudził się w że Ozzy Osbourne przeżył śmierć kliniczną, chyba nikogo nie dziwi. Pytanie brzmi, czy jest coś, czego nie doświadczył Król Ciemności? Tutaj Was zaskoczymy! Otóż Ozzy, jakimś cudem, nigdy nie przedawkował narkotyków. Może nie istnieje taka dawka, która powaliłaby tego człowieka? Jednak artysta przeżył bliskie spotkanie ze śmiercią w 2003 roku, kiedy w trakcie jazdy na quadzie po swojej posesji, trafił na wybój i wyskoczył w powietrze, a po upadku maszyna uderzyła w niego, łamiąc mu żebra. Wokalista wpadł w śpiączkę. Ochroniarz rozpoczął Gahan z zespołu Depeche Mode również wywinął się śmierci. Po wstrzyknięciu "speedbala" (mieszanki kokainy z heroiną) artysta był w stanie śmierci klinicznej przez dwie minuty. Opowiadał później, że czuł, jak jego dusza ucieka z ciała i krzyczy. W biografii wokalisty możemy przeczytać, że sanitariusze nazywali go Kotem. Twierdzili, że wzywano ich do domu muzyka tyle razy, że musiał mieć dziewięć kliniczna: jak wygląda?Czy w stanie śmierci klinicznej ludzie widzą anioły, Boga i rodzinę? Tego nie wiemy. Według naukowców to, co widzimy w tym stanie, jest spowodowane zaburzeniami funkcjonowania mózgu, wynikającymi z niedokrwienia kory mózgowej, niedotlenienia czy naruszenia normalnej fizjologii mózgu. Powołując się na Wikipedię, najlepszą skarbnicę wiedzy, czytamy, że szyszynka w stanie śmierci klinicznej może produkować duże ilości silnej substancji psychoaktywnej. Do płynu mózgowo-rdzeniowego uwalniane są endorfiny, które hamują ból i zamiast tego odczuwamy kliniczna: straszne historieJednak ludzie, którzy byli w stanie śmierci klinicznej, opisywali rzeczy, o których nie mieli prawa wiedzieć. Taką historię przedstawia film oparty na faktach, "Niebo istnieje... naprawdę". W 2003 roku, 4-latek o imieniu Colton, przechodził operację pękniętego wyrostka robaczkowego. W trakcie zabiegu jego serce na chwilę się zatrzymało i chłopczyk przez 4 kolejne dni leżał w śpiączce. Po czterech miesiącach od tamtej sytuacji, Colton opowiedział swoim rodzicom co widział, kiedy był nieprzytomny. Twierdził, że spotkał w Niebie swoje dwie siostry. Jak się okazało, zanim urodził się chłopiec, matka Coltona, Sonja Burpo, była w ciąży, ale poroniła. Dziecko przyznało również, że widziało dziadka. Sęk w tym, że ten zmarł, zanim urodził się filmem, który porusza kwestie śmierci klinicznej, ale nie jest oparty na prawdziwej historii, jest "Linia życia" z Julią Roberts, Kieferem Sutherlandem, Kevinem Baconem i Williamem Baldwinem. Studenci medycyny postanawiają sprawdzić, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Przygotowują do tego salę, leki i wyposażenie do reanimacji. Każdy ze studentów przeżywa to na swój własny sposób. Film Joela PRZEGAP: Dzieci z kryształowymi oczami. Kim są i jakie niespotykane zdolności posiadają? Magnetyczna Górka - niezwykłe zjawisko koło Wałcza. Na czym polega jej fenomen? 5 najstraszniejszych cmentarzy na świecie. Oto nawiedzone miejsca, w których straszy Wierzycie w spotkania z Bogiem w stanie śmierci klinicznej? Karolina Woźniak Redaktor antyradia
Twierdzenie, że Bóg nie istnieje, podobnie jak życie po śmierci, jest oszukiwaniem samego siebie. Jest Bóg i Niebo oraz szatan i piekło. Osoby, które przeżyły śmierć kliniczną, doświadczyli obecności Boga oraz życia po śmierci. Wielu sceptycznych lekarzy zmieniło swoje poglądy, po poznaniu faktów związanych z doświadczeniem ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Doktor Jeffrey Long przebadał tysiące osób, które miały takie przeżycia. Badania potwierdzają autentyzm i naukową wiarygodność świadectw tych osób. Z medycznego punktu widzenia były one w stanie śmierci klinicznej i szczegółowo opisywały swoją reanimację, nie mogły jej obserwować własnymi oczami. J. Steve Miller stwierdza, że do 2011 r. ukazało się ponad 900 naukowych publikacji opisujących przeżycia z pogranicza życia i śmierci, i to na łamach tak uznanych czasopism, jak: „Psychiatry”, „The Lancet”, „Critical Care Quarterly”, „Journal for Near-Death Studies”, „American Jour-nal of Psychiatry”, „British Journal of Psychology” i „Resusitation and Neurology”. W książce pod tytułem The Handbook of Near-Death Experiences mówi się o 55 naukowcach, którzy opublikowali 65 raportów po zbadaniu trzech i pół tysiąca udokumentowanych relacji osób z doświadczeniem śmierci klinicznej. Wszystkie te świadectwa potwierdzają najważniejszą prawdę: Bóg istnieje i istnieje również życie po śmierci. W szpitalu w Seattle dr Morse zbadał relacje 121 dzieci, które przeżyły śmierć kliniczną. Analizy te wykazały, że przeżycia pacjentów w wielu istotnych punktach były takie same. I tak na przykład wszystkie dzieci doświadczyły przebywania poza ciałem, a ich świadomość była niezależna od ciała znajdującego się w stanie klinicznej śmierci. Co więcej, pacjenci mieli wyostrzoną świadomość i odczuwali głęboki pokój. Przeszli oni przez ciemny tunel, na końcu którego czekało ich olśniewające światło. Dane im było zobaczyć także „film z całego życia”. Spotkali się ze swymi zmarłymi krewnymi, przyjaciółmi, jak też z nieznanymi im osobami. Doświadczyli rzeczywistości nieba i piekła, a następnie wrócili do ciała. Płaska linia elektroencefalografii (EEG) u osób, które przeżyły śmierć kliniczną, wskazuje na fakt, że mózg jest w stanie śmierci i nie ma możliwości wytwarzania doznań, o których te osoby opowiadają. Ich doświadczenia nie mogą więc być wynikiem halucynacji lub wytworem mózgu, lecz są dotknięciem duchowej rzeczywistości. Daj mi jeszcze jedną szansę! Ciężko ranny Amerykanin po wypadku samolotu trafił do szpitala. Miał poważne obrażenia: poparzenia i uraz mózgu. Lekarze stwierdzili, że nie ma szans na przeżycie. Mężczyzna czuł potworny ból. W pewnym momencie znalazł się poza swoim ciałem, w świecie duchowym. Miał pewność, że ten świat jest bardziej realny od rzeczywistości, którą poznał zmysłami. Najbardziej zdziwiła go całkowita utrata świadomości czasu i odczucie podróżowania w kierunku niesamowitego światła promieniującego od Boga Stwórcy. To światło, chociaż było potężniejsze niż dziesiątki tysięcy słońc, nie oślepiało, ale zapraszało na spotkanie z Nim. Poza Bożym światłem panowała przerażająca ciemność piekła. Kiedy mężczyzna na nią spojrzał, od razu wiedział, że jest wieczna i nieodwracalnie oddzielona od nieba. Zrozumiał wówczas, że ta ciemność była obrazem jego dotychczasowego życia. Ciemność piekła była tak odrażającą rzeczywistością, że nawet największemu wrogowi nie życzyłby, aby się w niej znalazł. Amerykanin uświadomił sobie, że oto znajduje się na krawędzi i czeka go całkowite, wieczne oddzielenie od światła Boga. Zrozumiał jednocześnie, że Pan Bóg pragnie go wybawić z tej bezmiernej ciemności. Z głębi serca zawołał: „Żałuję, daj mi jeszcze jedną szansę, chcę żyć!”. W tym samym momencie ciemność ustąpiła, a mężczyzna znalazł się w strumieniach złocistego promieniowania życia i światła pochodzącego od Boga. To było szczytowe doznanie pełni życia w wolności i miłości. Mężczyzna doświadczył niewypowiedzianej miłości i majestatu Boga oraz pewności, że Pan Bóg go kocha i będzie troszczył się o niego przez całą wieczność. Wtedy usłyszał polecenie, że ma wrócić do życia na ziemi. Wszyscy, którzy przeszli przez śmierć kliniczną, zgodnie potwierdzają, że w życiu człowieka najważniejsza jest miłość. Jeżeli będziemy dojrzali w miłości, to po śmierci czeka nas niewyobrażalnie piękny świat i miłość, której nie można wyrazić słowami. Niewidomi widzą Niewidomy od urodzenia Brad Barrows nie odbierał w mózgu żadnych obrazów. Tymczasem w czasie śmierci klinicznej widział wszystko: nie oczami ciała, lecz wzrokiem umysłowym. Niewidoma 22-letnia Vicka także nie miała od urodzenia żadnych wzrokowych wrażeń czy obrazów. Dziewczyna miała tylko zmysł smaku, słuchu, dotyku i węchu. Podczas wypadku samochodowego doznała złamania kręgosłupa i pęknięcia podstawy czaszki. Vicka wspominała później, że znalazła się nad miejscem wypadku i po raz pierwszy w życiu mogła obserwować wszystko, co działo się z jej ciałem: jak była wieziona ambulansem do szpitala, jak operowano jej ciało… Dziewczyna dziwiła się, że unosi się pod sufitem. Próbowała komunikować się z lekarzami, ale bez skutku. Przestała się więc martwić swoim ciałem. Nagle Vicka przeniknęła przez kolejne kondygnacje szpitalnego budynku i znalazła się nad dachem całej budowli. Czuła się wolna i przepełniała ją radość. Niespodziewanie trafiła do ciemnego tunelu i przesuwała się w kierunku oddalonego światła. W miarę zbliżania się do niego coraz wyraźniej słyszała przepiękną muzykę i pieśni uwielbiające Boga. W końcu dziewczyna znalazła się w niesamowitym miejscu pełnym światła. Także ludzie, których tam spotkała, byli jakby z niego utkani. Vicka przyznała, że to światło było odczuwane jako miłość. Wszystko emanowało miłością. Co więcej, dziewczyna spotkała dwie niewidome i upośledzone koleżanki ze szkoły, które zmarły w wieku 11 i 6 lat. W niebie nie były już takimi jak na ziemi dziećmi, lecz zdrowymi, pięknymi i dojrzałymi osobami. Spotkała też swoją babcię oraz małżeństwo, które się nią opiekowało w dzieciństwie. W tej nowej rzeczywistości Vicka znalazła odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. W pewnym momencie obok niej pojawiła się postać pełna światła. To był Chrystus. Pan Jezus przytulił ją, napełniając ją miłością i ciepłem, a Jego spojrzenie przenikało każdą cząstkę jej osoby. On widział wszystko i wiedział o niej wszystko. Wtedy Vicka zobaczyła całe swoje życie od chwili narodzin, a potem usłyszała, że musi wrócić na ziemię do swojego ciała. Naukowiec Kenneth Ring przeprowadził wywiady z 14 osobami niewidomymi od urodzenia, które przeżyły śmierć kliniczną. Wnioski z nich są jednoznaczne: ich przeżycia są takie same jak osób widzących, tzn. bazują na percepcji wzrokowej. Osoby te widzą wszystko dookoła, w tym samym momencie, pod kątem 360 stopni. Komunikacja z innymi osobami przebiega telepatycznie, na zasadzie przekazywania myśli. Relacje te zostały potwierdzone przez zewnętrznych świadków. Wskazuje to na autentyczność ich przeżyć. „Ja jestem światłością świata” Wspólnym doświadczeniem dla osób różnych kultur i religii, które znalazły się na progu śmierci, było spotkanie świetlistej Boskiej Osoby Jezusa Chrystusa. Czuli oni Jego nieskończoną miłość i akceptację, oglądali obrazy dobrych oraz złych myśli i czynów z całego swojego życia i widzieli jasno, w jaki sposób ich postępowanie wpłynęło na nich samych oraz na innych ludzi. Wszyscy spotykali Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga, który powiedział o sobie: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Ci, którzy doświadczyli śmierci klinicznej, zgodnie stwierdzają, że gdy ich ciało było w stanie śmierci, to ich świadomość jeszcze bardziej się pogłębiła i wyostrzyła. To właśnie wtedy w pełni zrozumieli, że kochający Bóg istnieje oraz że istnieje życie wieczne, niebo, czyściec i piekło; zrozumieli również, jak wielkie znaczenie mają międzyludzkie relacje miłości w czasie ziemskiego życia. Profesor Howard Storm z Uniwersytetu Northern Kentucky był ateistą. Podczas urlopu pękł mu wrzód i przebił dwunastnicę. Gdy profesor dotarł do szpitala, stracił przytomność. Ustały wszystkie czynności jego organizmu. I choć stwierdzono u niego śmierć kliniczną, on miał świadomość, że żyje. Storm widział swoje ciało na łóżku szpitalnym i słyszał, jak grupa ludzi wołała go, aby poszedł z nimi. Otoczyli go i prowadzili w nieznanym kierunku, aż znalazł się w miejscu, gdzie wszystko było czarne jak smoła. Storm zaczął wówczas odczuwać paniczny lęk i wtedy powiedział, że nie pójdzie ani kroku dalej. Wtedy ludzie, którzy go otaczali, nagle stali się agresywni, zaczęli go szarpać i popychać, używając bardzo wulgarnego języka. Ich agresja narastała do tego stopnia, że przeradzała się w czysty sadyzm. Profesor doświadczał strasznego, niewyobrażalnego bólu i wtedy usłyszał wewnętrzny głos, który mówił mu, by wezwał na pomoc Boga. Gdy Storm zaczął wypowiadać słowa modlitwy, przerażające istoty, które go torturowały, wpadły w szał złości, krzycząc: „Nie ma Boga, nikt cię nie usłyszy!”. Maszkary zaczęły strasznie bluźnić, lecz w końcu się wycofały. Profesor jeszcze intensywniej się modlił. Widział, że słowa modlitwy działały na złe duchy jak śmiercionośne pociski. Wówczas Storm zrozumiał, jak przerażające jest życie bez Boga. Ci źli ludzie, którzy go torturowali, czynili to, ponieważ – tak jak on sam do tej pory – odrzucili Boga i żyli sami dla siebie, będąc absolutnymi egoistami. W tym momencie profesor pojął, że przez całe swoje życie kierował się tylko egoizmem i że niewiele mu brakuje, aby na całą wieczność stać się takim jak ci ludzie, którzy go torturowali. Zrozpaczony zaczął więc wołać: „Jezu, ocal mnie!”. Wtedy zobaczył światło, jaśniejsze niż słońce, z którego wyłoniły się dłonie i ramiona, aby go dotknąć. Jezus podniósł go i przytulił do piersi. Ten dotyk Miłości ocalił go i przywrócił mu życie. Doświadczając bezinteresownej miłości, mężczyzna płakał z wielkiego wzruszenia i radości, gdyż odnalazł największy skarb. Howard Storm cudownie wyzdrowiał i odtąd diametralnie zmienił swoje życie, całkowicie oddając się pod panowanie Chrystusa. To, co najważniejsze w naszym życiu na ziemi, to dojrzewanie do miłości – czystej i bezinteresownej. W chwili śmierci tylko z niej będziemy sądzeni. Świadectwa osób z doświadczeniem śmierci klinicznej są zaproszeniem skierowanym do naukowców, ażeby badali zależności między ludzkim mózgiem i świadomością. Relacje pacjentów potwierdzają fakt, że śmierć mózgu nie powoduje unicestwienia ludzkiej osoby, ale że po śmierci ciała dusza ludzka nadal istnieje. Człowiek ma nieśmiertelną duszę, czyli wyposażony jest w duchowy umysł, który działa poprzez materialny mózg. Jest on organem ludzkiego ciała, poprzez który duchowy umysł nawiązuje kontakt z materialnym światem. Natomiast świadomość jest wyrazem aktywności niematerialnego umysłu, czyli duszy. Owocem doświadczenia z pogranicza życia i śmierci jest głębokie przekonanie, że życie po śmierci jest rzeczywistością bardziej realną aniżeli świat poznawany naszymi zmysłami, oraz pewność, że Pan Bóg nas bardzo kocha i pragnie wszystkim dać udział w wiecznej radości nieba. źródło:
Crystal McVea opisuje swoje pozaziemskie doświadczenie. Jako dziecko była molestowana. To trwało do 12. roku życia. Gdy miała osiem lat, przyjęła Jezusa do swojego życia i została ochrzczona. Miała nadzieję, że oczyści ją to od wstydu. Wciąż była jednak molestowana. Zaczęła od Niego odchodzić. Gdy była nastolatką miała problemy z narkotykami i alkoholem. Była też rozwiązła. Kiedy miała 21 lat, była już rozwiedziona. Miała dwójkę dzieci. Mając 28 lat, poślubiła swego obecnego męża i urodziły im się bliźnięta. - Przez całe życie wątpiłam. Chodziłam do kościoła. Zawsze chciałam wierzyć, że Bóg jest realny. Nigdy nie przestałam do Niego mówić, ale pewne rzeczy przytrafiły mi się, gdy byłam dzieckiem, a jako nastolatka podjęłam pewne decyzje i nie mogłam zobaczyć, gdzie On jest. Zdecydowałam, że są dwie możliwości - jedna, że istnieje, ale mnie nie kocha, bo mnie nie chronił. I druga - że nie jest realny. Obie były złe - tłumaczy kobieta. W swojej książce "Waking Up In Heaven" (Obudziłam się w niebie) kobieta pisze, że w 2009 roku chorowała na zapalenie trzustki. Wzięła zbyt dużo leków przeciwbólowych, których nie przyjął jej organizm. 10 grudnia umarła w szpitalu po tym, jak zatrzymał się jej oddech i serce. W stanie śmierci pozostawała przez dziewięć minut. Twierdzi, że gdy otworzyła oczy na tamtym świecie, zrozumiała, że jest w niebie. - Pamiętam niemal każdy szczegół. Pamiętam, jak byłam w łóżku. Moja mama była przy mnie. Zaczęłam odpływać. Pamiętam, że gdy zamknęłam oczy na tym łóżku i je później otworzyłam, stałam w najpiękniejszym tunelu światła, jaki mogłabym opisać. Stanęłam przed Stwórcą nie tylko wszechświata, ale Stwórcą mnie samej. Nie chciałam opuszczać tego miejsca - opisuje. - Miałam wtedy już czwórkę dzieci. Dwoje z nich to bliźnięta. Miały tylko 10 miesięcy. Dla mamy naprawdę nie ma niczego, co kochałoby się bardziej. Ale kiedy pokazał mi je i zapytał czy chcę do nich wrócić czy zostać z Nim, wybrałam Jego - tłumaczy. McVea opisała też, że zanim Bóg posłał ją z powrotem na ziemię, uzdrowił ją z dawnego wstydu i ran. - Od bodajże trzeciego roku życia aż po dzień, w którym umarłam, miałam straszne tajemnice, wstydziłam się. Nazywam to łańcuchami - emocjonalnymi i duchowymi. Kiedy stałam przed Nim przez te kilka minut, On te łańcuchy złamał i uwolnił mnie od wstydu, który czułam przez całe życia. Nie wiem, jak inaczej to opisać. On mnie uwolnił - mówi Crystal. McVea mówi, że to, co zobaczyła i robiła w czasie, gdy była poza ziemią, było niezgłębione i wykraczało poza jej ludzkie zmysły. - Byłam osobą wątpiącą. Wiem, co to znaczy nie wierzyć w Jego istnienie i w to, że jest miejsce, do którego idzie się po śmierci. Teraz chcę wszystkim powiedzieć, że to jest realne - mówi. Wiedziała, że spotkała Boga i rozmawiała z Nim w sposób, jakiego nigdy nie mogłaby doświadczyć w ludzkim ciele. - Nie potrafię znaleźć ludzkich słów, by opisać to, czego doświadczyłam, będąc tam. Byli tam aniołowie, Bóg. Upadłam przed Nim na kolana. To było doskonałe, piękne, niesamowite. Ale nawet te słowa nie mogą opisać tego, co wiedziałam - mówi Crystal. Zapytana o to, jak Bóg wyglądał, odpowiedziała: "Widziałam ogromną światłość. Mogłam ją poczuć, dotknąć, posmakować, usłyszeć, powąchać. Czułam się nie jakbym miała pięć zmysłów, a pięćset. Nie widziałam ludzkiego kształtu czy twarzy. Widziałam tylko Jego obecność, czułam Go i słyszałam". Bóg komunikował się z nią w języku, który nie wymagał słów. - Przez cały czas, gdy tam byłam, porozumiewaliśmy się. Nie słowami, bez wysiłku - mówi McVea. Twierdzi, że Bóg dwukrotnie postawił tam przed nią wybór - mogła zostać z Nim albo wrócić na ziemię. Dwukrotnie odpowiedziała, że woli zostać z Nim. Wróciła do swojego ziemskiego ciała, bo chciała powiedzieć swojej mamie, że wszystko jest dobrze. Uspokoiła ją i opowiedziała, czego doświadczyła. Szpital opuściła osiem dni później. McVea niesie teraz światu przesłanie. - Moje życie całkowicie się zmieniło. Osoba, która umarła w tamtym szpitalnym pokoju, nie była tą samą, która wróciła. Teraz wiem, że istnieje Bóg, który nas kocha, Ojciec, który naprawdę nas słucha. Żyję dla Niego. Nie lubię publicznie przemawiać. To zabawne, ale do tego mnie właśnie posłał. Moje przesłanie jest proste - skoro mógł uwolnić kogoś takiego, jak ja i kochać mnie, to kocha nas wszystkich. On jest realny. Nie musisz umrzeć, żeby ci się objawił. Nie ma niczego, co byś zrobił, co by oddzieliło cię od Jego miłości - powiedziała. Udostępnij Źródło: Christian Post, CBN News, Fox News
Czy życie pozagrobowe istnieje? Ich wyznania nie pozostawiają wątpliwości. Fot. Unsplash Ludzie od zarania dziejów zastanawiają się nad tym, co czeka nas po śmierci. Dla jednych odpowiedzią jest religia, inni nie wierzą w życie pozagrobowe. Umieramy w przekonaniu, że za chwilę trafimy do nieba albo jedynie do dziury w ziemi. Nie sposób rozstrzygnąć, kto ma rację. Każdy, kto mógłby coś na ten temat powiedzieć, już przecież nie żyje. Zobacz również: Podobno Franciszek jest ostatnim papieżem. Później nastąpi KONIEC ŚWIATA Chyba, że jakimś cudem w ostatniej chwili wrócił z tamtego świata i może nam o tym opowiedzieć. Takich przypadków wcale nie brakuje. Osoby, które przeżyły śmierć kliniczną często wracają do tego, co wtedy widziały. Czasami jest to tylko ciemność, a kiedy indziej widoki porównywalne do raju. Na łamach serwisu kilkoro z nich opublikowało swoje wspomnienia. I tylko od nas zależy, czy damy im wiarę. Co dzieje się „po drugiej stronie”? To jak czytanie książki Obudziłem się w przestrzeni, która przypominała kosmos, ale bez gwiazd i jakiegokolwiek światła. Nie byłem w stanie mówić. Po prostu tam byłem. Nie było mi ani ciepło, ani zimno. Nie byłem głodny, ani zmęczony. Czułem spokój, ale też miłość kogoś, kto jest bardzo blisko mnie. Myślałem o tym, co przeżyłem. To przypominało przeglądanie książki z kolejnymi zapisanymi kartami - wyznaje internauta, który 5 lat temu niemal wykrwawił się w czasie operacji ratującej życie. Przez 7 minut był w stanie śmierci klinicznej. Wizyta kogoś bardzo bliskiego Pamiętam, że leżałem na bruku, a wszystko wokół robiło się coraz ciemniejsze i cichsze. Chciałem zasnąć, ale wtedy ktoś kazał mi wstawać. Uderzał w mój kask. Kiedy otworzyłem oczy, zobaczyłem mojego brata. Problem w tym, że on zmarł kilka lat temu z powodu przedawkowania. Był obok mnie i czekał, aż przyjedzie karetka - wspomina kolejny uczestnik dyskusji, który cudem przeżył dramatyczny wypadek ma motocyklu. Zobacz również: Na naszych oczach wypełnia się kolejne proroctwo. Koniec świata coraz bliżej Wizyta na placu zabaw Wciągało mnie coś ciemnego. To działo się bardzo powoli i nic nie widziałem. Wreszcie czerń zaczęła się rozmywać i znalazłem się w ogrodzie. Nie był wypełniony kwiatami. Rosła tam tylko trawa. Dostrzegłem plac zabaw z karuzelą. Wokół niej biegało dwoje dzieci. Dziewczynka i chłopczyk. Nie wiem jak to opisać, ale mogłem dokonać wyboru, czy chcę tam zostać, czy wrócić do życia. Wróciłem, bo nie chciałem opuszczać mojej mamy - zdradza internauta, którego reakcja alergiczna okazała się tak silna, że doprowadziła do zatrzymania akcji serca. Jak drzemka w budziku Po przeżyciu czegoś takiego trudno odnaleźć się w prawdziwym życiu, wiedząc jak wielkiego spokoju można tam zaznać. Śmierć to jak włączanie kolejnej drzemki w budziku, który dzwoni wcześnie rano. Chcesz jeszcze spać, bo jest ci dobrze. Po drugiej stronie właśnie tak jest. Cisza i błogość - to teoria młodego mężczyzny, który cudem przeżył sepsę. Nic tam nie ma Według mnie życie po śmierci nie istnieje. To czarna otchłań. Żadnych wizji, emocji, po prostu nic. Mogę się jedynie cieszyć, że ta nicość mnie nie pochłonęła - przekonuje chłopak, który po wypadku drogowym przez 2 minuty pozostawał w stanie śmierci klinicznej. Przeżył, bo jego dziewczyna podjęła reanimację. Która wersja wydaje Ci się najbardziej prawdopodobna? Zobacz również: Jackowski przewiduje bardzo mroźną i śnieżną zimę. Ma nadejść wyjątkowo wcześnie
jak wygląda niebo po śmierci