🍹 Co Zrobić Gdy Przyjaciółka Woli Inną
Przyjaciółka zostawiła mnie dla innej. z agnieszką przyjaźnię się od 6 lat, i to nie jest jakaś tam przyjaźń, opowiedziała mi tak dużo sekretów, że nawet sobie tego nie wyobrażam. zawsze byłyśmy tylko my a teraz jest ta 'trzecia', majka z naszej szkoły ale innej klasy. owszem, znałyśmy ją i wcześniej, ale nie zaprzyjaźniłyśmy się nigdy aż do teraz, do teraz, kiedy
Moja przyjaciółka znalazła inną przyjaciółke co zrobić? 2010-02-14 19:59:33; Jak odzyskać przyjaciółkę,gdy ona sobie znalazła inną przyjaciółkę? 2011-02-10 16:29:19; Moja przyjaciółka znalazła sobie inną i mnie odrzuciła. :( . Pomożesz? 2010-10-01 22:30:06; Nie było mnie w szkole, a przyjaciółka znalazła inną
Co zrobić jak przyjaciółka woli inną? 2012-01-15 17:19:32; Co zrobić gdy twoja "przyjaciółka" więcej czasu spędza z "koleżanką "? 2012-01-06 11:23:39; moja najlepsza przyjaciółka zaczeła lubić inną koleżankę a teraz mnie ignoruje co powinnam z nią zrobić 2010-06-17 19:59:29; Przyjaciółka woli inną 2021-09-10 22:22:49
Przyjaźń bez nakreślonego wcześniej kontekstu jest bardzo ciężka do utrzymania, a co dopiero gdy mówimy o sytuacji gdy ex chce się z Tobą przyjaźnić po rozstaniu. Pomiędzy Wami była już romantyczna więź i dobrze wiesz, że Ty będziesz chciał ją odnowić. Tutaj nawet nie ma podejrzenia. Tutaj mamy pewność tego co się stanie!
Następnego dnia z uśmiechami byłyśmy w szkole (tak było przez kilka dni). Aż ona na w-f- ie i na przerwach zaczęła mnie totelnie olewać, chce siedzieć z innymi i nawet zarzuciła mi że w moim towarzystwie się jej nudzi. : ( Mamy zrobić razem gazetkę, ale ona na to nie reaguje i mnie olewa. Dzisiaj jak miałam doła to ona się
Co powinnam zrobić? Moja przyjaciółka ma 21 lat i mam do niej 5 godzin jazdy autem. Nie odpowiada na SMS'y. Ostatnio jej mama z zaburzeniami psychicznymi wykopała ją z domu, od tamtej pory moja przyjaciółka (nazwę ją tutaj X) mówi, że nie wierzy już w żadne zas.rane światełko w tunelu i po prostu chce ze sobą skończyć.
Toksyczna przyjaciółka i jej "ofiara". Taka relacja ustawia bowiem jedną osobę w pozycji nadrzędnej; ona wszystko wie, wszystko zrobi lepiej, chętnie wyręczy w każdym problemie. Problem jednak polega na tym, że bezlitośnie wytyka także wszystkie błędy, jakie popełniła jej "ofiara", podkreślając, jak niewiele ona znaczy.
Kolejną propozycją zabawy na wieczór panieński w domu jest gra w ciepło-zimno. Przed rozpoczęciem imprezy każda z przyjaciółek musi ukryć jakiś przedmiot w domu panny młodej. Może być to np. jej szczotka do włosów, lub coś związanego ze ślubem – podwiązka, buty czy welon. Następnie panna młoda musi odnaleźć ukryte
Jak odzyskać przyjaciółkę ,gdy ona sobie znalazła inną przyjaciółkę? To było tak miałam pewną przyjaciółkę o imieniu Amanda. po dwuch latach doszła do naszej klasy inna dziewczyna i się z nią zaprzyjażniła , a mnie odstawia na bok.Co zrobić w takim przypadku. Zobacz 9 odpowiedzi na pytanie: Jak odzyskać przyjaciółkę
Nie wiem co zrobić, to koleżanka czy przyjaciółka! Pomóżcie mam przyjaciółkę Aśkę i drugą Olgę, ale z Olgą nie jestem zbyt przywiązana, czyli tak żeby nazywać ją przyjaciółką! Nie wiem czy jej to powiedzieć i stracić Olgę i trochę zaufania Aśi, czy nie mówić i dalej brnąć w kłamstwie. Rozmawiałam z Aśką i ona
50 poziom zaufania. Witam Panią, To co Pani bierze z tej relacji jest tu przede wszystkim ważne. Jak doświdcza Pani, czy warto trwać w tej relacji. Zachęcam do szczerej rozmowy na temat tego jak Pani czuje się kiedy koleżanka się obraża z samą zainteresowaną. Da Pani koleżance szansę na zmianę tego schematu ale proszę pamiętać
Gdy zaczął się semestr, czekała na mnie po zajęciach, szłyśmy gdzieś do parku albo pubu, gdzie pozwalała sobie postawić piwo i opowiadała, co też osiągnie, jak już zda tę głupią maturę. A ja ze zdziwieniem odkrywałam, że jej towarzystwo staje się jakby kłopotliwe i coraz bardziej nudne.
TnOq. fot. Adobe Stock, New Africa Kiedy moi rodzice się rozwodzili, byłam w liceum i bardzo to przeżyłam. W tym trudnym czasie, kiedy nie jest się ani dzieckiem, ani dorosłym, sporo się na mnie zwaliło. Dojrzewanie, burza hormonów, nauka, bo wszyscy ciągle straszyli nas maturą, a na dodatek rodzice oznajmiają, że ojciec się wyprowadza. Jedyną pociechą była dla mnie moja przyjaciółka. Na Kaśkę wciąż mogłam liczyć. Ona mnie nie zawiodła, nie zdradziła. Pocieszała mnie, rozśmieszała, zawsze miała dla mnie dobre słowo i miejsce w swoim pokoju oraz łóżku, gdy nie miałam ochoty wracać do domu. Obiecałam sobie wtedy, że ona też zawsze będzie mogła na mnie liczyć. I jeszcze, że… nigdy nie wyjdę za mąż. Minęło siedemnaście lat i słowa dotrzymałam, zarówno w jednym, jak i drugim aspekcie. Kaśka zawsze mogła do mnie wpaść, żeby się wyżalić albo coś poświętować. Byłam bezdzietną singielką, menadżerką w korporacji, na kierowniczym stanowisku. Miałam trzypokojowe mieszkanie w kredycie na dwadzieścia lat, w którym poza salonem i moją sypialnią, był jeszcze pokój gościnny. To w nim spała Kaśka, kiedy odpłynęła po wspólnym wieczorze przy winie i plotach. Nie mieszkał ze mną żaden samiec, więc mogłyśmy spać do południa i nikt nie zawracał nam skacowanej głowy. To nie tak, że stroniłam od mężczyzn Lubiłam ich towarzystwo, bywało ciekawie, czasem ekscytująco, ale nie na dłuższą metę; z żadnym nie weszłam w etap poważniejszego, stałego związku. Kilka randek i następny. Albo przerwa, jeśli czułam się zmęczona męską obecnością. Kaśka poznała tego jedynego i szybko wyszła za mąż. Jeszcze szybciej odkryła, że jej książę potrzebował skrzyżowania matki z kochanką, a nie żony, którą należy szanować i traktować jak partnera. Potrafił bez słowa zniknąć na kilka dni, a potem wrócić, jakby nic się nie stało, z walizką pełną brudnych rzeczy i wręczyć ją Kaśce. Bezczelny gnojek. Ale co mogłam zrobić, skoro wciąż dawała mu ostatnie szanse? To było jej życie. Nie mogłam zmusić jej do rozwodu, mogłam tylko wspierać, być obok, przytulać, dawać nocleg i… czekać. W końcu Kaśka sama dojrzała do tej decyzji i raz dwa stała się panną z odzysku. By odreagować nieudane małżeństwo i rozwód, zaczęła szaleć. Stała się bywalczynią klubów nocnych. Tańczyła, jakby jutra miało nie być, piła, jakby coś takiego jak kac jej nie dotyczyło, obściskiwała się nie wiadomo z kim, a potem lądowała u mnie w gościnnym. To nie mogło się dobrze skończyć… I wreszcie któregoś dnia przyszła do mnie z płaczem. Zdołowana tak bardzo, że od razu wyciągnęłam czekoladę z orzechami, najlepszą pocieszycielkę w sercowych sprawach. I wino. Białe, półwytrawne, jej ulubione, ale pokręciła głową. – Nawet nie otwieraj, nie powinnam pić. – Co się stało? Dotarło do ciebie, że przesadzasz z balowaniem? – Jestem w ciąży! To się stało! – wykrzyczała i rozpłakała się tak, jakby dowiedziała się, że zostały jej dwa tygodnie życia i w tym czasie nie może tknąć alkoholu. Nie powiem, też mną wstrząsnęła ta nowina, choć biorąc pod uwagę jej ostatnie wyczyny, może się było w końcu czegoś takiego spodziewać. – Z kim? Rozszlochała się głośniej, a potem wytarła nos i wychlipała: – No właśnie… nie wiem. Kilku ich było w ostatnim czasie, paru nawet niespecjalnie pamiętam… Jak ostatnia szmata… Darowałam sobie teksty umoralniające. Co to zmieni? Moja przyjaciółka wyła, ja nastawiałam kawę w ekspresie i zastanawiałam się, co teraz. Najpierw musiałam Kaśkę uspokoić i postawić do pionu. Czekolada nie pomogła tym razem, bo jej zapach sprawił, że pognała do łazienki i zwymiotowała. Więc zrobiłam jej kąpiel w pianie i gorzką herbatę. – Możesz urodzić i wychowywać to dziecko – podsuwałam opcje do rozważenia. – Myślałaś przecież o dziecku, pamiętasz? Przypomniałam jej kilka rozmów sprzed rozwodu, kiedy zwierzyła się, że chciałaby mieć takiego małego szkraba w domu. Co prawda, potem wszystko się rozleciało, łącznie z planami związanymi z macierzyństwem. – Możesz też urodzić i zostawić w szpitalu, noworodki łatwiej znajdują nowy dom i kochającą rodzinę. No i zawsze możesz łyknąć tabletki… – Ale ja chcę urodzić i wychowywać to dziecko! Zawsze chciałam być mamą, to się nie zmieniło. Tylko teraz… cholernie się boję… Sama? Jak dam sobie radę? Co zrobię po macierzyńskim? Z czego będę żyć? – Tym się martwisz? – uśmiechnęłam się z politowaniem. – Głupia. Przecież masz mnie. Jeśli chcesz tego dziecka, to je urodź. Pomogę ci. W tej w kwestii nic się nie zmieniło. Zawsze, bez względu na wszystko, możesz na mnie liczyć. Będę najlepszą ciotką na świecie! Kaśka znowu się rozpłakała, tym razem z ogromnej ulgi. W ogóle przez całą ciążę wpadała na zmianę w stany euforii i depresji. Zrzucałyśmy to na hormony i typową dla ciężarnych huśtawką nastrojów. Ale któregoś dnia przyszła do mnie naprawdę rozhisteryzowana. Gość, od którego wynajmowała mieszkanie, stwierdził, że nie przedłuży jej najmu. Oficjalnie dlatego, że jego córka wracała z zagranicy i musiała gdzieś mieszkać. Nieoficjalnie – zorientował się, że Kaśka za chwilę będzie lokatorką, którą chroni prawo, i choć płaciła zawsze przed terminem, to wolał na wszelki wypadek pozbyć się problemu. Mój pokój gościny został zatem przerobiony na gościnno-dziecięcy. Wyleciały z niego regały z książkami (przeniesione do salonu) i łóżko. Wstawiłyśmy rozkładaną kanapę, by w dzień było więcej miejsca, niewielki, ale wygodny fotel do karmienia, szafę dla mamy oraz komódkę na ciuszki. Potem obie szalałyśmy po sklepach z dziecięcymi akcesoriami i kupowałyśmy różne śliczne rzeczy, czasem całkiem zbędne, ale nie potrafiłyśmy się powstrzymać. Ja nawet bardziej od niej. To ja byłam przy Kaśce, kiedy zaczęła rodzić To ja stałam pod salą, do której zabrali ją na cesarkę, bo dziecku spadało tętno. I to ja zobaczyłam Szymka jako pierwsza, kiedy wyjechał, owinięty w becik, w szklanym wózku. – Druga mama? – spytała położna, nawet niespecjalnie zdziwiona taką opcją. – Ciocia… – odparłam wzruszona. Ten malutki nosek… Ta urocza bródka, która ledwie wystawała nad becikiem… Już byłam zakochana w tym dzieciaku bez pamięci. Pierwszy chłopak, któremu bez reszty i od pierwszego spojrzenia oddałam swoje serce. Obie wstawałyśmy do Szymka. Zmieniałam mu w nocy pieluchy i podawałam Kaśce do karmienia, a potem grzałam wodę na mleko. Kiedy Kaśka, wykończona całodniową opieką, zasypiała na stojąco, to ja tuliłam, poiłam butlą, przewijałam, śpiewałam i kochałam. Później razem zabezpieczałyśmy kanty mebli oraz gniazdka i ganiałyśmy za raczkującym malcem. Patrzyłyśmy, jak wstaje na nogi i robi pierwszy krok. Słuchałyśmy, jak gaworzy i wypowiada pierwsze słowa… Kaśka mogłaby się wyprowadzić, już wiedziała, że da sobie radę. Finansowo i psychicznie była w doskonałej formie. Uwielbiała być mamą i była do tego stworzona. Tyle że ja… Co ze mną? Nie chciałam, żeby się wyprowadzali. Brakowałoby mi ich, przywykłam do ich obecności. Do tego, że Szymek, siedząc w krzesełku, pije ze mną poranną kawę. To znaczy, ja kawę, on swoje mleko, ale z jakim entuzjazmem! Do tego, że kiedy wracałam z pracy, witali mnie oboje w domu. A kiedy Kaśka wróciła po macierzyńskim do pracy, na zmianę odbierałyśmy Szymka ze żłobka, a później z przedszkola. – Jak tylko poznasz kogoś, z kim chcesz być, to się natychmiast wyprowadzę – zarzekała się. – I zrobię remont pokoju gościnnego na swój koszt. – Już poznałam… – wyznałam jej wreszcie, ściskając ją za rękę. – Gorzej będzie, jak ty poznasz kogoś i się wyprowadzisz. Co ja wtedy bez was zrobię? Chyba zapłaczę się na śmierć… – Nie wiem, czy kogoś poznam. Nie pali mi się – stwierdziła. Racja. Skończyło się imprezowanie i przygody na jedną noc. Kaśka jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmieniła się we wspaniałą mamę, która na pierwszym miejscu zawsze stawiała swojego syna. Uwielbiam patrzeć, jak błyszczą jej oczy, kiedy do niego mówi albo słucha potoku słów, który rozumie tylko matka. Szymek w tym roku pójdzie do zerówki. Myślę nad przeniesieniem się do salonu i zrobieniu mu w mojej sypialni pokoju z prawdziwego zdarzenia. Na pewno byłby zachwycony, gdyby dostał łóżko w kształcie samochodu i mały stolik, bo uwielbia rysować i kolorować. Kaśka stanowczo się temu sprzeciwia, mówi, że nie mogą anektować mojego mieszkania, ale… To moje mieszkanie i mogę zrobić w nim, co zechcę. Nie jesteśmy typową rodziną, ale jesteśmy szczęśliwi. Nie brakuje nam dorosłych mężczyzn w naszym życiu. Nie potrzebujemy obrączki na palcu, byśmy czuły się spełnione i wartościowe jako kobiety. Jestem rodziną dla mojej przyjaciółki i dla jej synka. A oni są rodziną dla mnie. Nigdy bym nie pomyślała, że tak nam się życie ułoży, że w moim mieszkaniu singielki pojawią się kosz na pieluchy, szafka na mleko i kaszki dla niemowląt, ale niczego nie żałuję. Przeciwnie, bardzo mi się to podoba. Jesteśmy sobie potrzebne i możemy na siebie liczyć. I na pewno nigdy się nie rozwiedziemy. Czytaj także:„Umarłam dwa razy: raz po śmierci męża, a drugi, gdy odkryłam, że moje małżeństwo było fikcją. 10 lat żyłam ze zdrajcą”„Przypadkiem odkryłam, że mama działa na dwa fronty. W domu gotuje ojcu obiadki, a na boku obściskuje się z kochankiem”„Myślałam, że teściowa mnie nie lubi, tymczasem ona zmagała się z poważnym problemem. Prawdę odkryłam przypadkiem”
Plotka ma wielką moc. Przeszkadza ci, że inni mówią o tobie za plecami? Zapytaliśmy psychologa Przemysława Staronia o to, co zrobić, aby przestali. Świadomość, że ludzie o nas plotkują, nie jest miła. Plotka żyje własnym życiem i potrafi poważnie zaszkodzić osobie, której dotyczy – zniszczyć reputację, związek, karierę. O to, jak się przed nią chronić, pytamy Przemysława Staronia, psychologa i kulturoznawcę z Uniwersytetu SWPS w Sopocie, Nauczyciela Roku 2018. Magdalena Sych: Dlaczego ludzie plotkują? Przemysław Staroń: Bo to lubią. Rozmawianie o innych to typowa ludzka przyjemność. – Dla plotkujących tak, dla oplotkowywanych niekoniecznie. Co zrobić, gdy ludzie plotkują na nasz temat? Jak bronić się przed plotką? – To zależy od tego, o czym plotkują. Załóżmy, że kupiła pani nową sukienkę. Koleżanka z pracy, która to zauważy, może powiedzieć drugiej koleżance, że ma pani nowy ciuch. Może też stwierdzić, że sukienka panią pogrubia. Ale może też oznajmić, że kupiła ją pani za pieniądze wyprowadzone z kasy firmy, dla której pani pracuje. Plotkowanie może więc oznaczać po prostu mówienie o kimś, obmowę albo oszczerstwo. Doniesieniami pierwszego typu w ogóle nie zawracałbym sobie głowy. W drugim przypadku najlepiej przyjąć, że każdy ma prawo do własnego zdania. Należałoby się jednak zastanowić, czy chcemy mieć do czynienia z osobami, które tak chętnie nas krytykują. W trzecim wariancie milczenie oznaczałoby, że godzimy się na stosowanie wobec nas przemocy słownej i zniesławienie. Dlatego warto się jej przeciwstawić. Hejt – czym jest i jak się przed nim bronić? – Jak to zrobić? – Musimy w sposób jasny i czytelny dać do zrozumienia, że plotka do nas dotarła i że jest nieprawdziwa. Najlepiej zrobić to przy świadkach i w obecności osoby, która rozpuszcza fałszywe pogłoski. – A jeśli nie wiemy, kto jest ich autorem? – Powiedzieć o tym na forum. – W jaki sposób? – Jak mówi łacińska maksyma – fortiter in re, suaviter in modo (tłum. łagodnie w formie, stanowczo w rzeczy – przyp. red.). Rzeczowo, tylko raz, nie wdając się w żadne zawiłe tłumaczenia, stanowczo, ale bez obrażania czy jakichkolwiek form agresji słownej. Odnosząc się do plotki wprost, pokazujemy, że jesteśmy świadomi, odważni, umiemy o siebie zadbać i mamy czyste intencje, więc odzyskujemy zaufanie i szacunek otoczenia. – To rzeczywiście działa? – Tak, oczywiście, o ile pogłoska jest nieprawdziwa. Jeśli ma uzasadnienie, a my będziemy uparcie jej zaprzeczać, prędzej czy później prawda zostanie ujawniona, a wówczas my wyjdziemy na hipokrytów. No i pamiętajmy, że nie zawsze powyższa strategia wystarczy. Jeżeli plotka nas jakoś szczególnie obciąża, uderza w nasze dobre imię, warto rozważyć konsultację z terapeutą i prawnikiem. – Plotka może zaszkodzić osobie, której dotyczy. A co mówi o tej, która ją rozsiewa? – Badania pokazują, że plotkują zazwyczaj osoby niespełnione i sfrustrowane. Robią to, by poprawić sobie nastrój. Rozpowszechniając krytyczne, krzywdzące, a często także nieprawdziwe informacje na temat innych ludzi, ponieważ mogą wówczas choć przez chwilę poczuć się lepsi. Warto o tym pamiętać i, dbając o swój wizerunek w oczach innych ludzi, nie plotkować. Tak jak ktoś świetnie podsumował – jeżeli ktoś mówi o tobie, tak naprawdę chciałby mówić o sobie, ale nie ma nic ciekawego o sobie do powiedzenia. – Co zrobić, gdy w naszej obecności ktoś plotkuje, a my nie chcemy tego robić? – Plotka to rodzaj manipulacji, gry, który dobrze funkcjonuje w ukryciu. Jeśli czujemy, że ktoś nas w nią wciąga wbrew naszej woli, najlepiej grę rozmontować, dając do zrozumienia, że się ją widzi i że nie chce się w niej brać udziału. Wówczas traci ona rację bytu. To dobry sposób, by wytrącić plotkarzowi oręż z ręki, jednocześnie bezpośrednio go nie atakując. Można zatem po prostu odejść albo powiedzieć: „Wolałbym/Wolałabym o niej/nim nie rozmawiać, bo sprawia wrażenie miłej osoby/fachowca/znamy się od lat i czuję się w tej sytuacji niezręcznie”. Jak pokonać tremę? – Dlaczego niektórzy są tak wdzięcznym obiektem plotek, podczas gdy o innych mówi się rzadko albo nie mówi się wcale? – Plotkuje się z reguły o osobach wyrazistych, osiągających sukcesy, wyróżniających się z tłumu. Ludzie najchętniej rozmawiają bowiem o tych, którym zazdroszczą. Fakt, że o nas mówią, można by uznać za sukces. Problem w tym, że czasem cena, jaką płacimy za chwilową „sławę”, okazuje się bardzo wysoka. Wówczas warto zdecydować, co robić: zaprzeczyć plotce, czy ją przemilczeć, by jak najszybciej ucichła. A to, jak już wspomniałem, najlepiej uzależnić od treści, jaką niesie.
Odpowiedzi Ona nie zasługuje na twoją przyjaźń. Ja też wiele razy zawodziłam się w przyjaźni, kiedy byłam młodsza. Niestety, niektóre dzieciaki są bardzo okrutne i egoistyczne. Ja na twoim miejscu po prostu olałabym tą Natalię, ponieważ nie jest ona warta, żeby się przez nią smucić. kiedyś miałam podobną sutuacje .Zapytaj się normalnie czemu już ciebie nie lubi .gdy odpowie że cię lubi zapytaj się czemu ciebie ignorowała .Gdy powie nw nie lubie cie bo tak .no to nie wiem .Ps napiszesz reakcje jej ? Pozdro blocked odpowiedział(a) o 18:15 Pfff, co za idiotka -,- Ma taką przyjaciółkę, a jej nie docenia.. Ty pierwsza zakończ te znajomość- ona nie jest Ciebie warta. Znajdź sobie przyjaciółkę na której możesz polegać, bo najwidoczniej ona Twoją przyjaciółką nie jest.. Nie martw się :) Na pewno znajdziesz jakieś towarzystwo na przerwach, a potem przyjaciółkę . :) Uważasz, że ktoś się myli? lub
napisał/a: petrox 2009-03-27 13:41 Zdecydowałem się i ja napisać parę słów, wszystko dlatego,jak sami wiecie,że nie wiem co robić.. Moja historia zaczyna się ponad 3 lata temu - byłem wówczas w połowie studiów, po wielu przejściach, raczej nie wyglądałem i nie zachowywałem się jak typowy student - stroniłem od używek,byłem raczejz pozoru niesympatyczną i raczej niedostępną osobą. Paradoksalnie otaczał mnie wtedy wianuszek kobiet,chyba drażniła je moja inność i zimno - poznałem wówczas Ją, a właściwie to ona poznała mnie, rezygnując nawet z przyjazni z najlepszą przyjaciółką(przyjaciółka ta miała wobec mnie pewne plany). I tak nagle zaczęliśmy być razem, okazało się że pod wieloma względami jesteśmy identyczni, czas spędzany razem był czymś zupełnie idealnym. Zmieniałem się dla niej - rezygnowałem z kolegów, treningów, głupot które czasem robiłem, odciąłem się od każdego bo Ona twierdziła że Świat zechce mnie odciąłem sie dla niej od wszystkich,ale nie żałowałem tego bo będąc poprzednio z paroma kobietami, zawsze marzyłem o takim związku : partnerstwie dusz, przyjaźni i wspólnych emocji. W międzyczasie skończyłem studia, zacząłem pracę, starałem się dla Niej jak tylko mogłem - 2-3 razy w tygodniu wizyty w resturacjach? nie ma sprawy...sprzęt audio dla niej do domu?ok. Komputer? niech ładnie wyglądać... Paradoksalnie im bardziej byłem dobry tym bardziej oddalała się ode mnie, przestaliśmy uprawiać seks,ale szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to. Była mi osobą tak bliską że nic już nie miało znaczenia. Pewnego dnia pod wpływem dziwnego impulsu wszedłem na jej maila - to co przeczytałem zwaliło mnie z nóg. Osoba której poswieciłem wszystko przespała się z kimś, w mailu z tego co pamiętam tłumaczyli sobie że było to bezsensowne, jej kochanek napisał że jest z kimś. Nie opanowałem się, wygarnąłem jej to następnego dnia (nie mieszkamy razem, ona jeszcze studiuje)- popłakała się, powiedziała że tego żałuje, ale że nie możemy być już razem bo to nie ma już sensu. Podstawą związku jest zaufanie a tego będzie już między nami tym zapytała o to czy nie zauważyłem że od pewnego czasu między nami była tylko przyjazn.. Przyjąłem to wtedy w miare dobrze, jeszcze tliła się we mnie złość o tym że ktoś mógł całować jej wtedy jednak,że być może jestem głupi,ale wydaje mi się że przyjazn miedzy kobietą a mężczyzną to właśnie miłość i tego własnie szukałem przez całe życie. Mijały dni i złość przechodziła a serce coraz bardziej kłuła myśl że jest to dla mnie ktoś tak ważny że cokolwiek mi nie zrobi i tak nie przestanę kochać. Przecież właśnie o niej marzyłem całe życie. Przecież to o niej myślałem spotykając się z tymi wszystkimi kobietami wcześniej... Mija 2 miesiąc - przez ten czas dzwoni do mnie prawie codziennie, gdy tylko ma problem, gdy czuje się podle, gdy się nudzi ale na pytanie czemu nie możemy być razem odpowiada "czas leczy rany, nigdy mi już nie zaufasz, to nie jest ten moment - jesli ma cos byc to bedzie".Potem przychodzi weekend - czas imprez, ona nagle znika,rzuca się w wir zabawy,przestaje odzywać się przez całe noce,ignoruje mój telefon aż przychodzi poniedziałek i znów pytanie kiedy wpadnę... Zupełnie rozkleiłem się, raz nawet o zgrozo popłakałem się rozmawiając z nią. Gdzieś przez te 3 lata odszedł ten facet którym byłem : zimny,opanowany,który nigdy nie załamałby się przed kobietą. Ona ma nade mną całkowitą władzę, codzień powtarzam sobie że nie odbiorę już jej telefonu, że nie może mieć tego co jej dawałem wcześniej,nie będąc ze mną : mojej przyjazni,pomocy,wypełniania czasu,wspólnych wyjść...ale gdy tylko odzywa się to miękne okazując żałosny brak konsekwencji. Powiedzcie mi co zrobic?Spróbować zerwać z nią kontakt? Najbardziej boli to,że zdradziła i to ona powinna mnie przepraszać a to ciągle ja walczę i się staram...Czuje się jak marionetka bo ona wie jak szaleńczo ją kocham i że oddałbym jej wszystko... Proszę o radę... A jednocześnie dam ją innym : pod żadnym pozorem w drugiej osobie nie można pogrążyć się bez reszty i oddać całego siebie. Zwycięstwo i dominacja prowadzą tylko do stagnacji i nudy, a stagnacja i nuda do tego co powyżej....
zapytał(a) o 11:44 Co mam zrobić, gdy moja najlepsza przyjaciółka woli spędzać czas z inną a nie ze mną. ? Zawsze chodziłyśmy wszędzie razem, pomagałyśmy sobie i wogóle. A teraz nagle zaczyna mieć do mnie o wszystko pretensje. Lubię nawet tą drugą dziewczynę. Ale one robią razem takie rzeczy, któryc nigdy jej sie nie chciało ze mną robić. Byłyśmy ostatnio razem we 3 nad jeziorem , oczywiście jak chcem z nią iść to jej sie nie chce , a teraz z wielką chęcią poszła. Gdy tamata dziewczyna mi coś zrobi to ona ją zaraz broni. Szkoda mi tego bo sie bardzo do niej przyzwyczaiłam. Pomóżcie mi co powinnam zrobić . Jeżeli porozmawiać to w jaki sposób., Proszę to dla mnie ważne. Odpowiedzi Miśkaa odpowiedział(a) o 11:53 Widzisz , mam dokladnie taką samą sytuacje. Tylko jest troche bardziej zagmatwana bo już wogóle przestały sie do mnie odzywać. Proponuję ci z nią pogadać. Powiedz otwarcie co myślisz lub jesli wolisz delikatnie powiedz ze źle się czujesz z tym wszystkim. Jeśli to nie zadziała znajdź sobie jakąś inną. Powiem szczerze ,że ja też tak zrobiłam i jestem z tego bardzo zadowolona. Powodzenia! poprosic o wyjasnienia : ) Shanka odpowiedział(a) o 11:49 hmmm to trudne. Może kiedyś poszłaś do swojej koleżanki a ona pomyślała ze to twoja nowa przyjaciółka. Może jej się już znudziłaś. Albo jakaś dziewczyna puściła plotkę a ona się o niej dowiedziała? Spróbuj znaleźć 2 przyjaciółkę może jak pójdziecie we trojkę nad jezioro to tamta cała przyjaciółka twojej przyjaciółki oleje ją i pójdzie do twoje a wtedy ty pójdziesz do swojej. :D Pogadaj z nią, jak nie wyjdzie, daj sobie spokój. Istnieje pełno ludzi bez przyjaciół i żyją, więc czemu Ty nie masz dać rady? Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub
co zrobić gdy przyjaciółka woli inną